Muzyka

niedziela, 26 maja 2013

Córa Domu Węża -Rozdział Siódmy- Thinking Of You

             I w tedy usłyszałam głos mamy ,,Co ty robisz kochanie?Odsuń się od tej krawędzi." wykonałam polecenie.Odsunęłam się od krawędzi i w tedy usłyszałam syk.Spojrzałam w dół i zobaczyłam węża.Moje oczy wyrażały przerażenie.
           Odsunęłam się od węża i zaczęłam zbiegać po schodach wieży.Kiedy dotarłam na parter wyszłam z Hogwartu kiedy stanęłam na dworze poczułam zimny wiatr otaczający mnie.Szłam przez błonia.Czułam,że ktoś mnie obserwuje.Lecz nikogo nie widziałam.Doszłam do jeziora.Przypomniało mi się,że nie umiem pływać.Zdjęłam buty i weszłam do lodowatej wody.Szłam tak długo aż woda przykryła mnie całą.Usiadłam i czekałam,w pewnym momencie mój organizm pragnął powietrza.Już traciłam przytomność kiedy poczułam,że ktoś mnie wyjmuje z wody.Po chwili już byłam na lądzie.
-Obudź się Margaret.Obudź.Proszę.-był to Severus Snape,mówił to błągalnym tonem.Chciałam otworzyć oczy i powiedź mu,że nic mi nie jest,ale nie mogłam.Próbowałam z wszystkich sił otworzyć oczy.Nie mogłam.Poczyłam,że coś na mnie kapie i zrozumiałam,że Snape płacze.Dopiero w tej chwili zorientowałam się,że trzyma mnie w ramionach i jestem czym okryta.Chciałam otworzyć oczy,rzucić mu się na szyję i wyszlochać w jego ramię,że nic mi nie jest,ale nie mogłam.Czułam jak łza za łzą kapią na mnie i w tedy to się stało.Otworzyłam oczy i gdy zobaczyłam,że jego czarne oczy są pełne łez coś we mnie pękło.Podniosłam się i przytuliłam do niego.Odwzajemnił uścisk.
-Nic mi nie jest.Jest dobrze.Żyję i jest dobrze,proszę już nie płakać.-zaczęłam płakać razem z nim.Płakaliśmy przytuleni do siebie.Nie obchodziło mnie to ile czasu tak tkwimy.Chciałam poczuć ciepło drugiego człowieka.I w tedy zrozumiałam.Wszystkie wspomnienia przeszły mi przed oczami.Chwila,w której pomagał mi robić eliksir,te uczucie,które się pojawiło z nikąd,w tedy kiedy mnie dotknął,jakby prąd przebiegł po całym moim ciele,potem wspomnienie,w którym zakładał mi wisior i w końcu wspomnienie chwili,w której spojrzałam w te piękne czarne oczy.Kocham go?To nie możliwe.Między nami jest 39 lat różnicy,a jednak go kocham.
      Łza za łzą płynęła mi po policzku.
-Obiecaj,że nigdy tego więcej nie zrobisz.-poczułam wielki smutek.
-Obiecuję.Ale niech pan przysięgnie,że mnie nigdy nie zostawi.-myślałam,że zaprzeczy,ale jednak nie.
-Przysięgam.-chciałam,żeby ta chwila trawała wiecznie.Po chwili wstaliśmy i poszliśmy w stronę zamku.Okazało się,że byłam owinięta jego peleryną.Kiedy byłam już w sypialni położyłam się na łóżku.Myślałam o nim ciągle.W pewnym momencie przyległa do mnie myśl,myśl o tym,że nie mam nikogo,a on tylko jest pocieszycielem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz