Kilka miesięcy później.
Minęły dwa miesiące.Mamy grudzień.Uczniowie rzucają się śnieżkami,zjeżdżają na sankach i bawią się na dworze.A ja?Przesiaduję w "moim" pokoju.Od czasu powrotu do szkoły nie rozmawiam zbyt wiele.Możliwe,że stałam się obojętna na wiele spraw.Przestałam chodzić na posiłki.Kiedy jestem głodna myślę o tym,a jedzenie pojawia się tutaj,ale nie raz bywało iż ignorowałam głód.Moi przyjaciele...wróć nie mam już przyjaciół.Przez te dwa miesiące nie rozmawiałam z nimi.Co się stało?Przecież byliśmy ze sobą tak blisko.A teraz?Na lekcjach siadam sama na końcu sali.Możliwe,że martwią się o mnie.Nie obchodzi mnie to.
Na początku rozmawialiśmy na przerwach i posiłkach.Potem rozmawiałam tylko z Martą w sypialni,a następnie przestałam z nimi rozmawiać.Zaczęłam ich ignorować,więcej czasu spędzać w "moim" pokoju,więcej się uczyć,więcej czytać,więcej myśleć,mniej czuć.Nadeszła rewolucja.Wciągu tych dwóch miesięcy Voldemort zabił setki,a może tysiące przestało mnie to obchodzić.Stałam się obojętna na ból,czyjąś śmierć.Możliwe,że zmienił mnie ten pokój,zabił wszystko co we mnie było.Zabił uczucia,potrzebę towarzystwa.Zostawił za to potrzebę samotności,miłość do książek,wspomnienia i nałogowe myślenie za dużo.Wniósł miłość do nauki,cele w życiu.Spojrzałam na zdjęcia na kominku.Przyniosłam je tutaj.Wyczarowałam łóżko i własną łazienkę.Łóżko było z czarnego drewna z bladożółtą,jedwabną pościelą.Można powiedzieć,że mam sypialnię połączoną z salonem,za to łazienka jest ogromna.Duża narożna wanna,w której zapewne zmieściłyby się cztery osoby i jeszcze każda z tych osób miałaby miejsce dla siebie,prysznic,w którym zmieściłabym się ja z Martą,duża umywalka z ogromnym lustrem,toaleta i szafki,a wszystko to wykonane jest z karmelowego drewna,ściany są koloru brzoskwiniowego,a podłoga koloru gorzkiej czekolady.Odłożyłam książkę,którą obecnie czytałam i poszłam do łazienki.Wyczarowałam farbę do włosów o kolorze cynamonu i zaczęłam farbować włosy.Moje włosy wyglądały lepiej w tym kolorze.Postanowiłam je ściąć.Wyczarowałam nożyczki,które same zaczęły mi ścinać włosy na takie jakie chciałam.Włosy,które miałam do pasa obecnie były do ramion.Wyszłam z łazienki i spojrzałam na zegarek.Pierwsza w nocy.Podeszłam do kominka i pogrzebałam trochę w nim pogrzebaczem.Wróciłam do łazienki i zaczęłam nalewać wody do "mojej" wielkiej wanny.Dolałam trochę płynu magicznego do kąpieli o zapachu czekolady.Wyczarowałam butelkę wina i kieliszek do niego.Rozebrałam się i spojrzałam w lustro.Od tych dwóch miesięcy nie zauważyłam,że strasznie schudłam.Nie zauważyłam,że wszystko co nosiłam oprócz butów wisiało na mnie jak na wieszaku.Przeleciałam krytycznym spojrzeniem całe moje ciało.Weszłam do wanny i zaczęłam się kąpać.Położyłam się w niej i zanurzyłam głowę pd wodę.Otworzyłam oczy i leżałam tak puki nie skończyło mi się powietrze.Umyłam włosy,ciało i wyszłam z wanny.Wytarłam się dokładnie ręcznikiem i nałożyłam balsam na ciało.
Po tym jak rozczesałam moje mokre włosy,a następnie je wysuszyłam owinęłam się ręcznikiem i wzięłam uprzednio wyczarowaną butelkę wina i kieliszek do wina.Usiadłam na łóżku i nalałam sobie trochę wina.Po chwili uznałam jednak,że jak piję sama zapomnę o kieliszku.Odłożyłam więc go na etażerkę i zaczęłam pić z gwinta.Ponownie weszłam do łazienki po to by się przebrać w pidżamę.Wróciłam do salono-sypialni i usiadłam na łóżku ponownie.Kiedy opróżniłam całą butelkę wina położyłam się spać.Po raz kolejny śniłam o czasach kiedy wszystko było dobrze.
Napisałam!Udało mi się.Jest dużo opisów ponieważ ostatnio zaczęłam czytać książki gdzie jest ich właśnie mnóstwo i bardzo to pomagało mi się wczuć.To na dzisiaj koniec,ale jutro postaram się również coś naskrobać.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz