Muzyka

czwartek, 16 maja 2013

Córa Domu Węża : Rozdział Czwarty - Mrok powraca.

                Usiadłam przerażona w fotelu,który swoją drogą była bardzo wygodny.Wszyscy siedzieliśmy w ciszy.Każdy pogrążony we własnych myślach.Ja np. myślałam o tym,że to moje najgorsze urodziny.Akurat musiał sobie moje urodziny wybrać za dzień powstania.Cholerny Voldemort.Panował pokój,a teraz powróci wojna i kolejne chwilę,w których ludzi będą tracić ukochanych,rodzinę i przyjaciół.Znów nikt nie jest bezpieczny.
             Myślałam czy się nie odezwać lecz nie miałam takiej odwagi.
-A może,no nie wiem,spróbujemy go pokonać.?-ciszę przerwała Marta.-W końcu nasi rodzice walczyli z nim,albo u jego boku.
-A może tak po prostu odpuścimy.?-zapytałam się i wszyscy spojrzeli na mnie.-Jak wrócił to musi coś znaczyć prawda.?Jak go pokonamy to on znowu wróci i tak w kółko,a raczej nie chcemy wojen do końca świata prawda.?-nie wiedziałam,że temu wszystkiemu przygląda się Severus Snape,naczelny postrach Hogwartu.
-Widzę,że myślicie jak zabić Czarnego Pana.-podskoczyłam na dźwięk jego głosu,zresztą tak jak każdy.-Nie uda wam się to.Nie palcie się do tego.Wierze,że nie będziecie maczać paluchów w tym bagnie.To sprawa dorosłych.-spojrzałam w jego oczy i zobaczyłam straszny smutek i ból.Po tych słowach odszedł.Zapanowała cisza po raz kolejny.Marta wstała.
-Nie wiem jak wy,ale ja będę walczyła,nie po jego stronie lecz po dobrej stronie.
-Ja też.-powiedział Scorpius Malfoy.Syn Draco Malfoy'a,
-W takim razie ja też.-wstałam tak jak Marta i Scorpius.Wyszliśmy we trójkę z salonu i poszliśmy na błonia.
-To tutaj się wszystko zdarzyło.-powiedział Scorpius.-Tata opowiadał mi jak śmierciożercy i ludzie z zakonu feniksa walczyli ze sobą,wielu poległo i wielu odeszło żywych.
-Niezwykle ciekawe Scorpiusie,ale niezbyt nas to obchodzi.-powiedziała Marta.
-Marta uspokój się,on chce po prostu udowodnić,że wie to i owo.-nie wiedzieliśmy,że z wieży obserwuje nas Snape.
-Obserwuje nas ktoś.-powiedział Scorpius.
-Masz paranoję.
-Naprawdę,spójrz na wieżę astronomiczną.-obie tam spojrzałyśmy i miał racje.
-Chyba wszyscy wiemy kto to jest.-powiedziałam.
-Go poznam na kilometr.
-Powiedział,że mamy trzymać się od tego z daleka.-powiedział Scorpius.
-Boi się,że coś nam zrobi?-zapytała kpiąco Marta.
-A ty nie?-zapytałam.
-Oczywiście,że nie.-resztę dnia spędziliśmy na dworze.W samotności urządziliśmy sobie piknik.Kiedy zaczęło padać nadal siedzieliśmy na błoniach.
               Choć padało siedzieliśmy i żartowaliśmy.Kiedy przyszedł czas kolacji,nie pojawiliśmy się.Płakałam ze śmiechu.Scorpius okazał się fajnym chłopakiem,a nie taki jak wszyscy mówią.Mówili,że jest zadufany w sobie,zbyt dumny by prosić o pomoc,ale widać było na rzut oka,że Marta mu się podoba.Kiedy zrobiło się ciemno wróciliśmy do zamku,okazało się,że jest już dwano po ciszy nocnej.Kiedy dotarliśmy do dormitorium,a ja dotarłam do łóżka,padłam w głęboki sen.
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz