Niestety przez bark czasu nie napisałam wczoraj zakończenia więc napiszę je dzisiaj a po 19 nowe opowiadanie będzie czas zacząć.Miłego czytania ;*
Kobieta z dzieckiem na ręku szła ulicą.Był wieczór,późny wieczór.Padał deszcz,a kobieta miała napuchnięte oczy od płaczu.Była blisko domu dziecka.Nie miała funduszy by wychować swoje dziecko,więc musiała je oddać pod opiekę ludziom,którzy będą mogli je wychować.Kiedy stanęła przed domem dziecka,zaczęła jeszcze bardziej płakać,budząc przy tym dziecko.Była to dziewczynka.Kilku miesięczna dziewczynka.Dziewczynka o imieniu tak dziwnym i niespotykanym,że tylko jej matka wiedziała dlaczego ją tak nazwała.Babka matki dziewczynki miała na imię Skarlet,tak owo nazwała swoją córkę.O pięknych zielonych oczach,skórze jasnej jak śnieg i o ustach szkarłatnych jak czerwone wino.Oczy miała po ojcu,a usta i kolor skóry po matce.Piękno jakie skrywała mała Skarlet było niesamowite.Kobieta zaczęła czule tulić dziewczynką do siebie. ,,Zawsze będę Cię kochała moja mała Skarlet,może kiedyś się spotkamy" wyszeptała do ucha córki.Pod wpływem czułych słów matki dziewczę przestało płakać.Kobieta stanęła przed drzwiami,pocałowała córkę w czoło,położyła ją na wycieraczce i zadzwoniła do drzwi.Zbiegła po schodach i zniknęła gdzieś w ciemności.Kobieta,która otworzyła drzwi od razu zauważyła dziecko,wzięła je do rąk i weszła do pomieszczenia.Cisza jaka zapanowała na dworze była przeraźliwe smutna.
To na tyle.Może i smutne,ale takie miało być.Opowiadanie skończone przynajmniej te.Do zobaczenia po dziewiętnastej. ♥
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz