To tak to nie będzie zwykła notka.Mam dziś wenę więc postanowiłam napisać coś.Nie wiem co to dokładnie jest znaczy jak to nazwać o to chodzi.Miłego czytania. :D ♥
Stała na krawędzi.Dookoła niej była nicość,stała jak wryta myśląc o rodzinie.Od kiedy dowiedziała się,że jest adoptowana cały jej świat runął.Zrozumiała,że mieszkała z ludźmi,którzy podszywali się pod jej rodzinę,miała chłopaka,ale nie dlatego,że on ją kochał i uważał za piękną,był z nią przez współczucie,miała przyjaciółkę,ale z tego samego powodu co miała chłopaka.Nie wiedziała dlaczego akurat ona.Przez to,że wiedziała kim jest postanowiła zniknąć z tego świata.Kolejna łza spłynęła po jej policzku.Miała dość życia w kłamstwie.Dlatego też kiedy wyszła z domu rzuciła się pod samochód.Leżała w śpiączce,a obok niej siedziała jej rodzina,jej udawana rodzina...Faktem było to,że kiedy skoczy z krawędzi to skoczy w przepaść,a przepaść to jej bilet do śmierci,za nią stały białe drzwi,przechodząc przez drzwi weszła by do życia,ale ona postanowiła skoczyć...Więc skoczyła,leciała i pragnęła umrzeć.Kiedy uderzyła w ziemię czy to co tam było nie umiała się poruszyć,czuła spokój,nie czuła bólu związanego z upadkiem,w tym samym czasie w szpitalu ciągła linia na monitorze i pisk respiratora przerywały ciszę,którą spowodowała jej śmierć.Wszyscy pogrążeni w płaczu i smutku,jej przyjaciółka łkająca w ramie jej chłopaka,jej przyszywani rodzice tulący sie i płaczący sobie w ramiona.Tak właśnie skończyło się wszystko jej marzenia nie zostały spełnione.Już nigdy nic nie powie,nie będzie smutna,ani wesoła,bo już jej nie ma...
Trochę smutny,ale myślę,że się podoba.Chcę powiedzieć,że możliwa zbieżność zdarzeń lub tym podobnych to tylko czysty przypadek.Nigdy to się nie wydarzyło w moim życiu to tylko czysty przypływ weny,dzięki której został napisany ten tekst,a na koniec wstawię jeszcze obrazek w miarę smutny by pasował do tekstu. ♥
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz