
-I jak.?-zapytałam,oczekując pozytywnej odpowiedzi.
-Może być.-powiedział znudzony-Idziemy.?
-Tak.-nie wiedziałam o co mu chodzi.Szliśmy drogą przez dobrą godzinę.Doszliśmy do małej knajpki.wszedł i nie tak jak zawsze otworzył przed mną drzwi.Sam wszedł,a ja za nim.Usiadł przy jakimś stole usiadłam na przeciwko.Po kilku minutach milczenia przyszła kelnerka.Andreu zamówił coś po francusku.Nadal siedzieliśmy w ciszy.Mogłoby się wydawać,że nasza miłość się wypaliła.Lecz nic z tych rzeczy.Po kolejnych minutach milczenia przyszła kelnerka z jedzeniem.Zjedliśmy w ciszy.W końcu Andreu się odezwał.
-Wyglądasz przepięknie.
-Dziękuję.


-Elizabeth Malnor czy wyjdziesz za mnie.?
-Tak,owszem,oczywiście.!-byłam najszczęśliwszą kobietą na ziemi.Życie się do mnie uśmiechało.Tak to był nowy początek.Piękny początek pełen szczęścia.Rzuciłam mu się na szyję całując jego ust,które zawsze smakują czekoladą.Ludzie dookoła nas zaczęli bić brawo.W mojej głowie już rysował się mojego ślubu.Co ja plotę.?Naszego ślubu.!Kiedy wróciliśmy do domu,odbyła się nasza pierwsza noc.Pełna namiętności,czułości i bliskości drugiej osoby.Kiedy miłość przychodzi,to już nie odchodzi.Byłam tego pewna.
Byłam pewna,że życie przyniesie wiele niespodzianek,ale gdy przyniesie coś złego nie będę sama.Będę z kimś.Kimś kogo kocham z całego serca.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz