Kilka godzin później obudziły mnie śmiechy.Delikatnie otworzyłam oczy.Zobaczyłam,że Amelia,Eryk i Andreu siedzą przy moim łóżku.
-No proszę wreszcie się obudziłaś.-powiedział Eryk,a Amelia się dziko zaśmiała.Przez co i u mnie wywołała napad śmiechu.Głośny,silny i mocny śmiech przedarł się przez cały szpital.Nie wiedziałam dlaczego,ale poczułam się silniejsza.
-Wow.Niesamowity śmiech.-powiedział Andreu.Uśmiechnęłam się na to stwierdzenie.
-Ile tu już siedzicie.?-zapytałam ich.
-Z kilka godzin na pewno.Przyszliśmy kiedy spałaś.Wyglądałaś tak słodko.Ale za kilka minut musimy iść.-powiedziała amelia.Mimowolnie się uśmiechnęłam.Wiedziała,że popełniła błąd i widziałam,że to ją dręczy.
-Dlaczego tak wcześnie.?
-Jak wcześnie jest po 15:00 więc już nie jest tak wcześnie.-powiedział Andreu.
-To co zbieramy się.?-powiedział Eryk.

~*~Kilka miesięcy później.
Uśmiech nie znikał mi z ust.Nadal byłam w szpitalu,ale to nie było ważne.Byłam zdrowa na pewien sposób.Białe włosy zmieniły się w jasny brąz.Fioletowe oczy zmieniły kolor na niebieskie.Wszyscy mówili mi,że wyglądam jak anioł.Poturbowany anioł.Wszyscy się zmienili.Eryk stracił oko,ale wypięknił dzięki temu,a Amelia.Wyglądała jak królowa.Andreu chyba oprócz mnie to przeszedł największą zmianę.Kiedyś porywczy,nieśmiały i bardzo zabawny,teraz spokojny,miły,pewny siebie,romantyczny i piękny.Byliśmy razem.Amelia i Eryk przychodzili co dwa dni,a Andreu codziennie.Miłość wręcz od mnie biła.Kiedyś miałam nadzieję na lepsze jutro.Teraz wiem,że już nastąpiło.Pamiętam jak,pewnego dnia nie miałam już siły i prawie straciłam życie.Przez kilka dni leżałam w śpiączce i oddychałam dzięki maszynie.
Wszyscy strasznie się martwili,ale teraz jest dobrze.Jestem szczęśliwa i pewna tego,że każdy dzień przyniesie mi szczęście i radość.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz