Więc pojedyncze opowiadanie.Takie bardziej młodzieżowe.Bardziej szczęśliwe z happy endem.Nie tak jak zwykle.Miłego czytania.
PS:Jestem wielką fanką Harrego Pottera dlatego o tym jest opowiadanie.
Trzynastoletnia Margaret przewracała się na łóżku,aż spadła.
-Cholera jasna.!-krzyknęła.
Jej magiczne zdolności każdy zna,ale nikt nie może owego zjawiska wytłumaczyć.Jej rodzice na początku ukrywali ją,ale teraz gdy został jej tylko ojciec,nie ukrywa jej.Każde cieszyć się życiem,bo życie jest ulotne.Popatrzyła na zegarek.11:00.Spała do 11:00.Nie wierzyła w to.To nie mogło być możliwe.Pierwszy dzień wakacji,a ona padła jak mucha na łóżko wczorajszego dnia,a teraz okazało się,ze spała do jedenastej.Usłyszała pukanie do drzwi.Co było normalne.Dużo osób przychodziło im złożyć kondolencje.Jej mama zmarła trzy tygodnie temu.
-Mag otwórz.-krzyknął jej tata z kuchni kiedy schodziła po schodach.
-Dobrze tato...-kiedy podeszła do drzwi kończyła ostatnie słowo.W drzwiach stał mężczyzna.Ubrany na czarno,z włosami do ramion,krzywym nosem i strasznie wąskimi ustami.-Dzień dobry.A pan to.?
-Severus Snape,nauczyciel w Hogwarcie.-powiedział mężczyzna z obojętnością w głosie.
-Nic mi to nie mówi to może ja zawołam tatę.Tato.!-była przerażona.Wyglądał jak morderca(co najmniej).Po chwili przyszedł wysoki,szczupły mężczyzna o krótkich rudych włosach.
-Witam profesorze Snape.-odezwał się mężczyzna.Dziewczyna była w szoku.On go zna,tym bardziej zwraca się do niego profesorze.
-Wesley powiedz mi dlaczego twa córka jeszcze nie jest w Hogwarcie.?I gdzie do cholery podziewa się Granger.?-warknął mężczyzna.Dziewczyna po starym nazwisku matki podeszła do krzesła w przed pokoju i usidła na nim.Nikt nie znał dawnego nazwiska mamy oprócz rodzinny.Nie mieli przyjaciół.Nie potrzebowali.
-To może pan wejdzie.?-syknął jej ojciec.Była w szoku.Wstała poszła do kuchni i zrobiła wszystkim herbatę.Nie pytała czy może.Odstresowała się tym sposobem.Severus wszedł za Ronaldem do kuchni.Zobaczył jak córka owego rudzielca przyrządza herbatę.W sumie cieszył się,ze sama umie coś zrobić,a nie pyta się jak jej matka.No właśnie gdzie się podziewała.?Nikt nie wiedział oprócz rodzinny.Hermiona Jean Granger-Wesley umarła trzy tygodnie temu.Pracowała nad nowym eliksirem na efekty uboczne criutracusa,niestety eliksir wybuchł jej w twarz,zabijając ją przy tym.Po dość długiej rozmowie Severus Snape wyszedł.
~*~Trzy tygodnie później.
-Tato bo się spóźnimy,a ja naprawdę chcę poznać twoją rodzinę.
-Margaret na prawdę to nie jest zabawne.Ja chcę tylko,żebyś zwolniła.
-Tato zostało nam ponad 30 metrów,a ty się boisz.?
-Nie boję się jestem w końcu Gryfonem.
-Ale to mnie nie obchodzi.Rozumiem dawno ich nie widziałeś.Ale ja chcę ich poznać.
Z domu wyszła Molly Wesley.Kobieta nie zmieniła się od czasu wojny.Zaraz po niej Artur Wesley,który również nic,a nic się nie zmienił.Ron zatrzymał się,a do niego przyfrunęły wspomnienia.Pojedyncza łza popłynęła po jego policzku.PO chwili poczuł,że ktoś ściska jego rękę.Margaret ze zrozumieniem wpatrywała się w ojca.Wiedziała ile przeszedł.I tak trzymając się za rękę podeszli do swojej nowe,ale starej rodzinny.Od teraz wiedzieli,ze wszystko będzie dobrze.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz