Muzyka

piątek, 4 października 2013

Córa Domu Węża Rozdizał 12 - Tydzień Wolnego : Ostatnie dni part 3 i ostatni.

Jestem bardzo szczęśliwa,że potrafię powrócić do tego opowiadania.Zapraszam do czytania.


     

     Słowa Scorpiusa zachęciły mnie do myślenia.To smutnie,że kochał uczennicę i nie zdążył powiedzieć jej o swoim uczuciu.Siedziałam z Snapem na kocu,a reszta się bawiła.
-Jaka była?-zapytałam tak po prostu.Zamknął książkę i spojrzał na mnie zdziwiony.
-Kto?-zapytał.
-Scorpius powiedział,że jest pan tak cyniczny dlatego,że kochał pan uczennicę.Czy to prawda?
-Tak to prawda,ale zanim pokochałem ją,kochałem Lily Potter.Lily była piękna i mądra i jako jedyna nie oceniała mnie po wyglądzie.Potem była ona.Była...jak to powiedzieć...nie była tak piękna jak Lily ale była na swój sposób piękna,była mądrzejsza od Lily.Dumbledore zmusił nas to pracowania razem kiedy nadchodziła druga wojna o Hogwart.Zakochałem się w niej przez te kilkanaście miesięcy.Nie wiem czy ona czuła coś do mnie,ale tak czy inaczej wyszła za mąż i ślad po niej zaginął.-spojrzałam mu prosto w oczy i chwyciłam rękę na znak wsparcia,ale on tylko wyrwał swoja dłoń.-Tak to będzie na tyle.-powrócił do czytania.Czułam,że się przed mną otworzył.
      Było mi smutno.Ponieważ kochał dwie kobiety i obydwóm nie umiał powiedzieć co czuje.Wstałam i podeszłam do reszty.Rozmawialiśmy chwilę.I podeszliśmy do Snape'a,spojrzał na nas pytająco.
-Możemy już wracać?-zapytał Scorpius.
-Chcielibyśmy jeszcze wejść do kilku sklepów zanim spakujemy się i wyjedziemy.-powiedziałam.Zbliżał się koniec naszych wakacji.
-Niech będzie.-powiedział krótko,wstał i jednym ruchem różdżki spakował nas i ubrał.Ruszyliśmy do hotelu.Oczywiście poszliśmy po obiedzie poszliśmy do galerii.Wszyscy bez wyjątku oczywiście.Ja z dziewczynami kupiłyśmy tonę butów,sukienek,bluzek,spodni i wielu wielu innych rzeczy.A kto to taszczył?Chłopaki oczywiście.
-Ej dziewczyny może starczy jak na jeden dzień?-powiedział Michael.
-Dziewczyny?-zapytałam.
-No może...-powiedziała Marta.
-Anna?-zapytałam Annę.
-Eh...niby chłopi,a głupich ubrań nie mogą unieść.Na dziś wystarczy.-powiedziała i zaczęłyśmy się śmiać.Zdążyliśmy akurat na kolacje.Po kolacji rozmawialiśmy w pokoju.Snape zniknął gdzieś.Powoli zaczynałam się martwić.
-Ciekawe gdzie się podziewa...-powiedziałam i popatrzyłam za okno,gdzie było już ciemno.
-Dobrze wiesz,że mógł go wezwać Sam-Wiesz-Kto.-powiedziała Anna.-A właściwie czemu się tak martwisz?Chyba się nie zadurzyłaś prawda?
-Co nie!Ale chodźmy go poszukać...-nalegałam.
-Dobra,ale tylko przez chwilę.-zgodził się Artur.Obeszliśmy cały budynek.Wyszliśmy z niego i szukaliśmy go po okolicznych barach i sklepach.Nie wiedzieliśmy,że cały czas nas śledzi.
-Nigdzie go nie ma...-powiedział Scorpius.-Nawet ja zaczynam się martwić.-wróciliśmy do hotelu.Weszliśmy do pokoju gdzie leżał na łóżku i czytał tą samą książkę co rano.Byłam w szoku.Chwyciłam najbliższą poduszkę i rzuciłam nią w niego.Spojrzał na mnie wściekły.Odwzajemniłam jego wściekłe spojrzenie.
-GDZIE SIĘ PAN PODZIEWAŁ!SZUKALIŚMY PANA WSZĘDZIE,A PAN TAK PO PROSTU TU SIEDZIAŁ!-wzięłam najbliższą poduszkę i zaczęłam go nią okładać.
-Wesley!Nie pomyślałaś,że wezwał mnie sam Voldemort i musiałem wyjść!
-Nie brałam pod uwagę tej opcji ponieważ wiem,że powiedział by nam pan o tym!
-A właśnie,że bym nie powiedział!
-SPOKÓJ!-wrzasnął Scorpius.-Zachowujecie się jak stare małżeństwo.Mar ma racje powinien nam pan powiedzieć,ale pan profesorze też ma rację,a teraz łaskawie kładźmy się spać.Jutro aportujemy się do Hogwartu i dobrze by było być wypoczętym.-tak jak Scorpius powiedział tak się stało.
      Rankiem spakowaliśmy się i po śniadaniu aportowaliśmy na błonia Hogwartu.Owiał nas chłodny wiatr.Snape otworzył bramę,a my w mgnieniu oka byliśmy już w dormitorium.Rozpakowywałam się i w tedy znalazłam zdjęcie schowane na dnie szafy. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz