Było inaczej.W tedy byłam na pół martwa,teraz żyję.Tutaj każdy walczy o każdego.Kiedy ktoś się stacza jesteś obok,by podejść i powiedzieć "Masz nas nie załamuj się." tutaj jesteśmy rodziną i choć czasem ktoś odchodzi,to przychodzi nowa osoba.Osobę tą traktujemy tak jak poprzednią.Z szacunkiem i miłością.Każdy musi gdzieś pasować,a ja pasuję właśnie tutaj.
Muzyka
piątek, 1 listopada 2013
Płatek Róży - Rozdział 1.
Od dziecka byłam inna.Widziałam rzeczy,których inni nie dostrzegali.Mówili,że jestem wariatem,ale moja mama mówiła,że to wyjątkowe.Widziałam ludzi,nawet w tedy kiedy ich nie było,słyszałam głosy i uważałam to za normalne.Były to delikatne omamy i objawy schizofreni,ale kochałam to.
Po śmierci mojej mamy wszystko się nasiliło.Tata nie dawał sobie ze mną rady,a moje szaleństwo go wykańczało.Przez nie zaczął pić.Nadal obwiniam się o to iż stoczył się na dno.Nie mogłam mu pomóc i to mnie przerażało.Miałam 7 lat kiedy po raz pierwszy mnie uderzył.Bił mnie przez cały rok,aż pewnego dnia po prostu nie było go w domu kiedy wróciłam ze szkoły.Nigdy już się nie pojawił.Siedziałam sama w domu,wieczorami patrząc przez okno na gwiazdy.W tedy też zaczęły się moje kradzieże.Kradłam jedzenie,pieniądze...wszystko po to by przeżyć.Sprzedałam telewizor by mieć na opłaty.Zaczęłam żyć samodzielnie w wieku 7 lat.Kiedy miałam 13 zaczęłam chorować.Mój stan psychiczny był gorszy niż przedtem,ale nie zamierzałam się leczyć.Nadal kradłam,nadal by przeżyć i nikt nie zauważył zniknięcia mojego ojca,a w każdą sobotę nie zauważali mojego zniknięcia.Kiedy czułam niebezpieczeństwo biegłam na cmentarz,na grób matki.Opierałam się o grób z naprzeciwka i czułam się bezpiecznie.Dawałam sobie radę.Pierwszy raz zaczęłam się załamywać w wieku 16 lat.Miałam skończoną podstawówkę i kończyłam gimnazjum,ale nie umiałam już ukrywać tego,ze nie mam rodziców.Czułam się koszmarnie.Kiedy skończyłam gimnazjum nie poszłam dalej do szkoły.W wieku 17 lat pofarbowałam włosy i toczyłam wewnętrzną bitwę.Również też tego roku odkryto iż jestem sama od 10 lat.Odkryła to moja sąsiadka kiedy przyszła do mnie pożyczyć cukier.Nie otworzyłam jej tylko krzyknęłam "Wejść!"...nie otworzyłam jej ponieważ krwawiłam.Tego dnia również miałam próbę samobójczą.Zadzwoniła po pogotowie,policję.W wieku 18 lat dowiedziałam się,że mój ojciec mnie nie opuścił dlatego,że było mu tak wygodnie.Opuścił mnie dlatego,że miał białaczkę.Kiedy zaczął krwawić udał się za las za naszą kamienicą.Gdzie zmarł.Odkryto jego zwłoki,ale nie rozpoznano ciała.W wieku 19 lat trafiłam do szpitala ponownie z powodu próby samobójczej.W wieku 20 lat dowiedziałam się,że choruję na zespół paranoidalny.Wysłano mnie do zakładu psychiatrycznego,gdzie zaczęła się walka o moje życie.Wszyscy tam walczyli o mnie.By wydobyć mnie z mojego szaleństwa.Właśnie w tedy spojrzałam w lustro po wielu latach.Widziałam obcą osobę.Zobaczyłam kobietę o zielonych oczach,czerwono-żółtych włosach,szczupłą i średniego wzrostu.Była piękna.Miała idealne kości policzkowe.Nie czułam tego iż to ja.Żyłam wśród ludzi,którzy mnie lubili ba! kochali mnie.Czułam się tam bezpiecznie.Dawali mi leki,po których choć byłam słaba i nie zawsze kontaktowałam nie miałam omamów.W wieku 21 lat po raz pierwszy wypuścili mnie ze szpitala.Szłam,ale z 2 pielęgniarkami i moim psychiatrą,a tak po za tym nazywam się Lidia...Lidia Perly.Teraz mam 25 lata i kiedy wspominam te wszystkie lata,lata spędzone w szpitalu i lata spędzone samotnie uznaję,że lata kiedy spędzałam samotnie były najgorszymi latami w moim życiu.Myślałam,że żyję.
Było inaczej.W tedy byłam na pół martwa,teraz żyję.Tutaj każdy walczy o każdego.Kiedy ktoś się stacza jesteś obok,by podejść i powiedzieć "Masz nas nie załamuj się." tutaj jesteśmy rodziną i choć czasem ktoś odchodzi,to przychodzi nowa osoba.Osobę tą traktujemy tak jak poprzednią.Z szacunkiem i miłością.Każdy musi gdzieś pasować,a ja pasuję właśnie tutaj.
Było inaczej.W tedy byłam na pół martwa,teraz żyję.Tutaj każdy walczy o każdego.Kiedy ktoś się stacza jesteś obok,by podejść i powiedzieć "Masz nas nie załamuj się." tutaj jesteśmy rodziną i choć czasem ktoś odchodzi,to przychodzi nowa osoba.Osobę tą traktujemy tak jak poprzednią.Z szacunkiem i miłością.Każdy musi gdzieś pasować,a ja pasuję właśnie tutaj.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz