Muzyka

sobota, 14 września 2013

Dark Moon - Rozdział 3.

Taka mała informacja przed rozdziałem iż będę trochę inaczej pisać.Zapraszam do czytania.


   
    

           Sięgnęłam do torby po zeszyt do Angielskiego i wzięłam do ręki zeszyt Nicka.Otworzyłam mój zeszyt tam gdzie nie powinno być lekcji lecz lekcja była cała spisana moim pismem.Przejrzałam resztę zeszytów i jakże wielkie było moje zdziwienie gdy wszystkie lekcje są uzupełnione.Wstałam i usiadłam na łóżku trochę osłupiała.Czy sama je spisałam i o tym nie pamiętam?Czy może to Nick.Ale przecież jest to zapisane moim pismem.
          Jednak moje myśli przestały krążyć w około tego tematu kiedy przypomniałam sobie o sprawie z Angel.Łzy zaczęły spływać mi po policzkach i złąpał mnie atak paniki.Nagle zaczęłam widzieć wszystko jak za mgłą.Nie wiedziałam co robię.Czułam,że biegam po całym pokoju i czułam spływające łzy po moich policzkach.Nie umiałam się ocknąć.Dopiero po dłuższej chwili odzysakałam wzrok i panowanie nad ciałem.Pierwsze co zauważyłam to krople krwi na moim nadgarstku,następnie mnustwo szkła na ziemi oraz otwarte drzwi do łazienki i rozbite lustro.Siedziałam w kącie pokoju i zastanawiałam jak to możliwe.Jak to wszystko możliwe?Wtedy dostałam przebłysków pamięci.Widziałam jak biegam po pokoju,jak wbiegam do łazienki,rozbijam lustro i ponownie wbiegam do pokoju,wracam do łązienki i biorę szkło,przy okazji wyrzucam tępe kawałki za siebie.Wstaję i idę w kąt pokoju.Patrzę za niebo,po chwili na rękę i tnę ją najgłębiej jak się da.Wtrakcie przebłysków czułam pustę,rozdzierającą mnie na kawałki.Dopiero teraz zauważyłam,że wręce nadal mam szkło.
          Odrzuciłam je na środek pokoju i siedziałam z sekundy na sekundę płacząc i krawawiąc jeszcze bardziej.Zaczęło mi się robić słabo.Ale nadal płakałam.Chciało mi się krzyczeć z bólu.Oparłam głowę o ścianę i zaczęłam zasypiać.Kiedy już prawie zamknęłam oczy do pokoju weszła mama.Pierwsze na co spojrzała to było szkoło,wbiegła do łazienki a tam mnie nie widząc,rozejrzała się po pokoju.Zauważyła mnie i podbiegła do mnie.Coś krzyknęła.Ale ja już nie słyszałam,mówiła do mnie i tak bardzo chciałam jej odpowiedzieć,ale nie miałam siły.Pozwoliłam zamknąć sobie oczy.Przestałam słyszeć i czuć.Nie umiałam otworzyć oczu choć bardzo chciałam.Z każdą sekundą było mi co raz trudniej oddychać.Zaczynałam się wyłączać.W pewnym momencie nie zauważyłam tego,że nie oddycham,że jestem bezwładna.Zapewne umarłam.Czy tak wygląda koniec życia każdego człowieka?Martwe ciało lecz dusza zostaje w środku i jest się skazanym na wieczne myślenie?Możliwe.Usłuszałam uderzenie,potem kolejnie i kolejne.Zaczęłam się w nie wsłuchiwać.Ty było moje serce,które wciąż pracowało.Czyli nadal żyłam.Pocieszające.Następnie zaczęłam słyszeć różne głosy,nie umiałam ich rozpoznać.Poczułam,że leżę.Możliwe,że w szpitalu.Usłyszałam moje imię.Po raz drugi i trzeci,a ja nadal nie mogłam się odezwać.Zaczęłam się krztusić by w pewnym momencie oddychać.Oddychałam,czułam i słyszałam.To jakby nie patrzeć postęp.
            Poczułam,że spadam.Więc otworzyłam oczy i ujrzałam jasne światło.Rozejrzałam się po pomieszczeniu i musiałam stwierdzić,że mam racje.Leżałam w szpitalu.Za wielką szybą stali rodzice i rozmawiali z lekarzem.Tata kiwał głową,a mama płakała.Zaczęła krzyczeć na lekarza.Tata spojrzał w moją stronę.Powiedział coś i wszyscy spojrzeli na mnie.Mama uśmiechnęła się smutno,a tata pomachał mi.Lekarz wszedł,ale nie pozwolił wejść moim rodzicom.
-Witam Bello.-Powiedział do mnie.-Jak się czujesz?
-Dobrze.Na pewien sposób dobrze,boli mnie głowa,ale jest ok.-powiedziałam.
-Rozumiem.Posłuchaj zrobiliśmy badania i twój stan jest już stabilny.Chcę teraz byś mnie wysłuchała i nie ważne co powiem nie przerywała dobrze?-pokiwałam potakująco głową.-Więc twoja mama powiedziała mi,że taki atak nie zdażył Ci się pierwszy raz.Uznałem,że to może być coś poważnego i poradziłem by zapisali Cię do szpitala psychiatrycznego Santa Rosa.Przyjęto Cię i pojedziesz tam za dwa dni.W tym czasie będziesz w szpitalu na obserwacji,a twoji rodzice zajmą się szkołą.-Nie odpowiedziałam.Uznałam,że nie warto,spojrzałam w sufit i zaczęłam rozmyślać jak tam będzie.Wiedziałam,że kiedyś będzie to konieczne,ale nie wiedziałam,że tak szybko.Owszem ataki miała już wiele razy i za każdym razem co raz to poważniejsze.Musiałam się z tego wyleczyć.
              Chciałam być taka jak moje rówieśniczki.Uśmiechnięta,bez problemów.Byłam inna i nadal jestem.Rano  budziłam się z bólami głowy,czasami z myślami samobójczymi.Podobno w moim wieku tak już jest.Nigdy w to nie wierzyłam.Lekarz wyszedł kiedy zrozumiał,że nie odpowiem.Spojrzałam w szybę.Nie było już moich rodziców.Poszli.Nie pożegnali się.Może to i lepiej.




Myślę,że rozdział się spodobał.Życzę miłego weekendu,do zobaczenia za tydzień :-)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz