Muzyka

sobota, 8 lutego 2014

Córa Domu Węża - Rozdział 15.

        Obudziłam się w "moim" pokoju.Jak zwykle usiadłam na łóżku i przeciągnęłam się z cichym jęknięciem.Wstałam i ruszyłam w stronę szafy gdy w kącie pokoju zauważyłam ruch.Stanęłam jak wryta i przyglądałam się owej istocie.Mrok zasłaniał całą postać,ale jedyne co mogłam powiedzieć to to iż istota była większa od mnie.
         Przyglądałam się jej z pięć minut.
-Kim jesteś?-Zapytałam z przerażeniem w głosie.Postać poruszyła się w przód.Choć nadal nie widziałam twarzy to mogłam jednogłośnie określić kim jest dana osoba.
-Profesorze co pan tu robi?-Albus Dumbledore podszedł do mnie i uśmiechnął się.
-Tak sądziłem,że Cię tu znajdę.Widzi pani panno Wesley pani matka Hermiona też często tu przebywała.Najbardziej w ostatnim swoim roku szkolnym.A pani również ostatnim jak sądzę.-Powiedział i spojrzał na mnie smutno.
-Ostatni?Z tego co wiem to mój przedostatni rok.-Powiedziałam z drżeniem w głosie.Milczał.Nie odpowiadał mi.-Profesorze?
-Widzisz Margaret spotkało Cię wiele przykrych rzeczy.Razem z innymi osobami z kadry jak i wraz z ministrem magii uznaliśmy,że dobrze by było gdybyś o tym wszystkim zapomniała.-Powiedział powoli.Nie rozumiałam o co mu chodzi.Zapomnieć?Tego się nie da zapomnieć.
-Nie rozumiem profesorze.Co pan rozumie przez zapomnieć?-Zapytałam z przerażeniem w głosie.
-Przykro mi panno Wesley...Obliviate.-W kilka sekund zaczęłam mieć mętlik w głowie.Przed oczyma przebiegały mi wspomnienia,które traciłam.Których miałam nie odzyskać.W kilka sekund zapomniałam całe moje dotychczasowe życie.Wszystkie moje wspomnienia zostały pozamieniane na całkiem zwykłe mugolskie.Nie pamiętałam tego,że moja rodzina została zamordowana,pamiętałam sierociniec.


~.~


       Zbudził mnie śpiew ptaków.Otworzyłam powoli oczy.Tak samo zapamiętany pokój w sierocińcu,w którym mieszkam od niepamiętnych czasów.Mam 17 lat.Jeszcze rok i mogę stąd odejść.I odejdę.Pozostawię panią Cloke samą z tą bandą dzieciaków.Jestem najstarsza i wdziałam wiele.Dzieci przychodzą i odchodzą,a ja tu tkwię.Bez przyjaciół.Bez rodziny.Ciekawe czy kiedykolwiek mnie kochali.Wstałam i podeszłam do szafy.I jak zwykle wzięłam ubrania.Ubrałam się i wyszłam z sierocińca.Szłam w stronę dworca.Miałam w kieszeni trochę pieniędzy.Na dworcu kupiłam bilet i poszłam na stację.Wsiadłam do pociągu i jechałam nie wiadomo gdzie.Zawsze tak robiłam.Sprawiało mi to radość.

Ile to już minęlo ?

Witam Was po hmm...miesięcznej przerwie.Nie miałam zbyt czasu pisać ostatnio więc nie pisałam nic.Dzisiaj znalazłam czas na to i piszę.Na dzisiaj planuję trochę ruszyć nasze historie liczę na to,że mi się uda.Trzymajcie kciuki :)